Polacy chętniej niż wiosną ubiegłego roku wracają do hoteli w miejscowościach wypoczynkowych. Na gości nadal czekają hotele biznesowe.
Moment ponownego otwarcia hoteli w lutym sprawił, że w sam weekend walentynkowy w panowało w nich prawdziwe oblężenie. Dotyczyło to przede wszystkim miejscowości wypoczynkowych, ale też niektórych miast. Tygodnie po 14 lutego to powrót do stanu, który obserwowaliśmy już podczas wakacji. W hotelach miejskich bardzo trudno o gościa, natomiast hotele w miejscowościach turystycznych nie mają problemu z obłożeniem. Popyt turystyczny w Polsce ponownie okazuje się dużo bardziej odporny na pandemię,
komentuje Agata Janda, Dyrektor ds. Doradztwa Hotelowego, JLL.
Zmęczenie lockdownem spowodowało, że Polacy planują wyjazdy „last minute”, do miejscowości, do których można dojechać samochodem. Jednocześnie przestaliśmy dokonywać rezerwacji podróży w oparciu o złożone kryteria wyboru. Teraz jedynym kryterium jest po prostu chęć zmiany scenerii. Chcemy być gdziekolwiek, oby to nie było nasze własne mieszkanie,
dodaje Agata Janda.
Hotele miejskie czekają na gości
Jednak kurczący się rynek podróży służbowych nie musi oznaczać proporcjonalnych spadków dla branży hotelowej. Warto zwrócić uwagę na to, że przed pandemią wiele podróży biznesowych było realizowanych w obrębie jednego dnia, bez noclegu. To właśnie one w największym stopniu będą zastąpione przez telekonferencje. Wyjazdy, które wymagały pobytów w hotelach, czyli wyjazdy kilkudniowe, trudniej będzie zastąpić przez wideospotkania i jest wysoce prawdopodobne, że będą one wydłużać się w porównaniu do sytuacji sprzed pandemii, tak aby zminimalizować liczbę podróży,
tłumaczy Agata Janda.
Hotelarzom kurczą się rezerwy gotówki
Od maja właściciele hoteli wykorzystywali rezerwy gotówki, przesuwali fundusze remontowe na bieżące operacje, korzystali z dostępnych narzędzi pomocowych z państwa i z sektora bankowego, w tym moratoriów na spłaty kredytów. Ale przy zerowym przychodzie trudno z pakietów pomocowych pokryć chociażby koszty stałe. Nawet przy zamkniętym hotelu, te tylko w około 16% są pokryte przez szeroko rozumianą pomoc państwa,
wskazuje Agata Janda.
Ten negatywny sentyment powoli zaczyna przekładać się na decyzje właścicieli odnośnie sprzedaży hoteli. Póki co, widzimy przede wszystkim zmianę na poziomie mentalnym. Przedsiębiorcy, którzy przed pandemią nie rozważali sprzedaży swoich obiektów w ogóle, zaczynają teraz tę opcję brać pod uwagę. Na razie nie ma jednak po stronie właścicieli dużej elastyczności na poziomie ceny, a właśnie elastyczności poszukują inwestorzy zainteresowani obecnie rynkiem hotelowym,
tłumaczy Agata Janda.
Sektorem hotelowym interesują się inwestorzy oportunistyczni
Okresy dużej niepewności rynkowej generują wzmożone zainteresowanie kapitału oportunistycznego, który akceptuje zakupy na wyższym poziomie ryzyka, czyli po odpowiednio niższej cenie i przy wyższych stopach kapitalizacji. Celuje on zatem głównie w nieruchomości znajdujące się albo w trudnej sytuacji finansowej lub prawnej. Inną grupą funduszy są te, poszukujące obiektów z potencjałem do zmiany funkcji, zwłaszcza w ramach szeroko rozumianego sektora living, a także rebrandingu, czy modernizacji, co przełoży się na podniesienie jego wartości i pozwoli sprzedać dany produkt w wyższej cenie,
tłumaczy Jakub Kleban, Dyrektor w Dziale Wycen Nieruchomości, JLL.
Pandemia przyspiesza zmiany
Mocnym impulsem do zmian było też wejście na giełdę Airbnb. Sukces spółki, której kapitalizacja obecnie przekracza kapitalizację Marriotta, Hiltona i Hyatta razem wziętych, pokazuje, że podróżni szukają lokalnych i autentycznych doświadczeń i w oparciu o to kryterium dokonują rezerwacji pokoi,
wskazuje Agata Janda.
Już teraz globalnie obserwujemy, że sale konferencyjne i lobby hotelowe są konwertowane i adaptowane pod przestrzenie coworkingowe, które szturmem wchodzą też do biur, a nawet centrów handlowych. Podobnych zmian z czasem możemy spodziewać się również w polskich hotelach. Wcześniej wspomniana elastyczność i umiejętność dostosowywania się do zmieniających się nastrojów konsumentów to warunek odbicia się rynków hotelowych na całym świecie,
podsumowuje Agata Janda.