Astronomiczne podwyżki gazu w druzgocący sposób wpływają na rentowność polskich producentów żywności. Większość zakładów w celach wytwórczych korzysta z systemów gazowych m.in. do pieczenia, podgrzewania, sterylizacji czy chłodzenia. Powoduje to, że obok energii elektrycznej gaz ziemny jest głównym nośnikiem energii w przetwórstwie żywności. Tylko jak utrzymać produkcję i płynność finansową, gdy wzrost cen gazu wynosi, aż 700%?
Przetwórnie walczą o przetrwanie
Styczeń przywitał nas 700% podwyżką cen gazu, skorygowaną w połowie miesiąca do 500%. Te zmiany wywołają poważne konsekwencje. Szczególnie dramatycznie wygląda sytuacja w przetwórstwie jajecznym, gdzie do wytwarzania sproszkowanych jaj niezbędny jest gaz. Za nieudolną politykę energetyczną konsekwencje poniosą konsumenci, ponieważ producenci, aby opłacić wszystkie koszty będą zmuszeni podnieść ceny produktów
– podkreśla Barbara Woźniak.
Polscy producenci coraz mniej konkurencyjni na globalnym rynku
Dla eksporterów aktualna sytuacja to podwójny cios. Polityka obecnego rządu i podejmowane działania, które bardzo silnie uderzają w producentów, sprawia, że wzrost cen jest nieunikniony. O ile w Polsce wszyscy jesteśmy w podobnej sytuacji i te koszty będą musiały być dostosowane, to przy eksporcie możemy stać się mniej atrakcyjni dla obecnych i przyszłych kupców. A nie zapominajmy, że 80% polskiej produkcji żywności to eksport. Prowadzenie biznesu w Polsce staje się niebezpieczne i nieprzewidywalne. Nie można niczego zaplanować, zrobić kalkulacji kosztów, bo dostawca gazu nie chce zawierać kontraktów. W związku z tym jesteśmy zmuszeni operować na bieżącym cenniku, który ulega ciągłym zmianom
– zaznacza Barbara Woźniak.
Cios dla rynku pracy
Po raz kolejny widzimy, że przedsiębiorca jest skazany sam na siebie. Nas nie obowiązują ulgowe taryfy, tarcze czy zapomogi. Zaproponowana przez rząd 23% ulga na zakup gazu nie daje nic, skoro mówimy o wzrostach cen na poziomie 500%. Tak wysokie koszty prowadzenia działalności odbiją się w pierwszej kolejności na konsumentach, którzy będą zmuszeni płacić za podstawowy koszyk produktów znacznie więcej, niż do tej pory. Powszechna drożyzna stanie się jeszcze bardziej dotkliwa
– dodaje Barbara Woźniak.