W Polsce ponad 1600 dzieci pozostaje pod opieką rodzin biologicznych, które zostały uznane przez sądy za nieodpowiednie lub wręcz niebezpieczne dla ich zdrowia i życia. System pozwala na to, żeby dzieci zostawały w rodzinach, w których narażone są na przemoc i krzywdę. Dlaczego? Niestety wciąż brakuje rodzin zastępczych. Działająca na rzecz pieczy zastępczej Fundacja DOBROdzieje się razem z agencją PR Linkleaders uruchamia właśnie kampanię „Dzieci czekają w kolejce po bezpieczny dom”. Jej celem jest nagłośnienie problemów związanych z brakiem odpowiedniej opieki dla zagrożonych dzieci oraz wsparcie dla rodzin zastępczych poprzez pozyskanie 1,5% podatku. Linkleaders realizuje tę kampanię pro bono, wsparcia udzielił jej Borys Szyc.
Sytuacje, kiedy dziecko zostaje w przemocowym domu, zdarzają się w Polsce często. Przyczyną jest po prostu brak miejsc w rodzinach zastępczych i domach dziecka. Są na szczęście miasta, które bez względu na brak wystarczającej liczby miejsc, umieszczają takie dzieci w przepełnionych placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Niestety w stosunku do rosnących potrzeb, rodzin zastępczych jest wciąż za mało i wiele dzieci żyje w ciągłym zagrożeniu,
mówi Damian Pacześniak, Członek Zarządu Fundacji DOBROdzieje się.
Informacja o tym, że w Polsce aż 1600 dzieci mieszka w rodzinach, które zostały uznane przez sąd za niebezpieczne była dla nas szokująca. Nie mogliśmy nie zareagować. Zdecydowaliśmy się zaangażować w nagłośnienie i rozwiązanie tego bardzo ważnego problemu. Chcemy zwiększyć świadomość na temat sytuacji dzieci wychowujących się w przemocowych rodzinach oraz pokazać jak ważną rolę pełnią rodziny zastępcze w zapewnieniu dobrostanu dzieciom, które biologiczne rodziny tak bardzo zawiodły. To ważne dla mnie i całego zespołu Linkleaders, że możemy wykorzystać naszą wiedzę i umiejętności dla takiego wspaniałego celu,
mówi Justyna Jedlińska, współwłaścicielka Linkleaders.
Nie możemy pozwalać na to, by dzieci czekały w kolejce po bezpieczeństwo. Każde dziecko zasługuje na dom, w którym czuje się kochane i chronione. Dlatego wspieram tę kampanię – by jak najwięcej osób usłyszało o tym problemie i pomogło go rozwiązać,
dodaje Borys Szyc.