Po blisko 5 latach „trwania” w gronie miast o największej skali obrotów na rynku pierwotnym w Polsce, Łódź zaczęła odrabiać straty, by w 2018 r. z ponad 30% r/r wzrostem wolumenu transakcji zostać gwiazdą rynku deweloperskiego.
Większy wybór mieszkań = większy popyt
W 2015 roku sprzedaż ponad 4 tys. mieszkań na rynku pierwotnym w zasadzie nie byłaby fizycznie możliwa, ze względu na relatywnie niewielką ofertę, a tym samym zbyt mały wybór mieszkań. Do tego niekorzystny w stosunku do cen na rynku pierwotnym poziom limitu cen w programie MdM sprawił, że Łódź w najmniejszym stopniu (spośród sześciu miast monitorowanych przez REAS, JLL Residential Advisory) skorzystała z efektu dopalacza, jaki ten rządowy program wywołał na rynkach Wrocławia, Poznania czy Trójmiasta.
Agnieszka Mikulska, ekspertka z działu badań rynku mieszkaniowego REAS, JLL Residential Advisory
Uruchamianie dużej liczby nowych inwestycji okazało się korzystne dla nabywców - systematyczny wzrost liczby oferowanych przez deweloperów mieszkań, głównie w segmencie mieszkań popularnych, oznaczał brak dodatkowej presji na wzrost cen.
Agnieszka Mikulska, ekspertka z działu badań rynku mieszkaniowego REAS, JLL Residential Advisory
Demografia motorem wzrostów?
Choć w najbliższych kwartałach można się spodziewać ograniczenia liczby transakcji ze względu na rosnący poziom cen, zwłaszcza w najniższym segmencie jakościowym, to dość stabilny popyt, który nie był zaspokajany w poprzednich latach, pozwala myśleć o rynku łódzkim jako o dość bezpiecznym dla kolejnych inwestycji deweloperskich. Oczywiście pod warunkiem, że deweloperzy nauczeni niepowodzeniami pewnych wyjątkowych projektów sprzed 10 lat, które na długo zaciążyły na lokalnym rynku mieszkaniowym, będą rozsądnie podchodzić do możliwości jakie daje ten dość specyficzny rynek.
Agnieszka Mikulska, starszy konsultant w dziale badań rynku mieszkaniowego REAS, JLL Residential Advisory